Operacja Spodek
W ramach Operacji Spodek (port. Operaçao Prato) kpt. Holland wysłany został do prowincji Para w celu zbadania tajemniczego zjawiska, które miejscowi nazywali „chupa-chupa”. Nie chodziło tu jedynie o wzmożoną ilość obserwacji, ale o coś znacznie bardziej tajemniczego i niepokojącego, gdyż obiekty te stanowiły zagrożenie dla miejscowej ludności. Zarówno świadkowie, jak i badacze nie mieli pojęcia o tym, co działo się tam na przełomie 1977 i 1978 roku.
Władze dobrze wiedziały o panice, jaką obiekty (o zróżnicowanym wyglądzie zewnętrznym) siały wśród miejscowej ludności, która samoorganizowała się w celu obrony przed nimi. Przyznał to także sam Hollanda, wyznając Brazylijskiemu Magazynowi Ufologicznemu:
- Zawsze mówiliśmy im [mieszkańcom]: „nie strzelać”. Pewnego razu silne światło skierowane zostało na jednego stolarza. Miał on 50 lub 60 lat. Wziął strzelbę i wystrzelił w kierunku obiektu. Światło otoczyło go i przewróciło na ziemię, paraliżując go. Przez 15 dni nie mógł się prawie poruszać, przy czym pierwszego dnia po incydencie nie ruszał się wcale. Mógł mówić, widzieć i słyszeć, ale nie ruszać się.
Pojawiające się w okolicy obiekty mieszkańcy nazwali „chupa-chupa” – „wysysaczami”. Jedna z miejscowych lekarek opowiedziała o 40 przypadkach poparzeń okolicznej ludności spowodowanej działaniem obiektów, które według niektórych świadków wydawały się być pilotowane przez niewysokie istoty o wzroście ok. 1.20 – 1.30 m.
Jeden z najbardziej interesujących przypadków związanych z „chupa-chupa” stał się udziałem Claudomiry Paixao. Mieszkanka Baia do Sol powiedziała, iż nocą 18 października 1977 roku, w okno jej domu zaświeciło silne światło.
Ofiara "chupa-chupa" ze stanu Para- Powietrze stało się gorące. Początkowo światło było zielone, dotknęło mej głowy i twarzy. Obudziłam się, zaś światło zmieniło kolor na czerwony. Dostrzegłam postać przypominającą mi nurka, która miała w ręce urządzenie przypominające pistolet. Skierował on je w moim kierunku, zaś przedmiot błysnął trzykrotnie, jak gdyby wystrzeliwał w kierunku mej klatki piersiowej. To nie bolało, lecz przypominało ukłucia. Myślę, że pobierali mi krew. Byłam przerażona. Nie mogłam nawet poruszyć nogami. Jej relacja okazała się bardzo ważna, ponieważ w wielu przypadkach dochodziło do podobnych zajść związanych z paraliżowaniem świadka i pobieraniem krwi. Hollanda w wywiadzie dla UFO Magazynu przekazał im swe własne zdanie na ten temat, do którego doszedł po przesłuchaniu świadków i zapoznaniu się z opiniami ekspertów.
- Istoty kosmiczne zwane przez miejscowych „chupa-chupa” nie atakowały ludzi, a jedynie „zbierały próbki”. Pojawiały się one w przestrzeni powietrznej w grupach rozpoczynając od Maranhão, potem Colares, Marajó, Monte Alegre, Santarém, Manaus. Wydawało się, iż robią to według określonego planu – powiedział dodając, że lotnictwo wydawało się nie być zainteresowane zjawiskiem.
Otwartość Hollandy w kwestii zjawiska UFO i jego związków z wojskiem oraz udostępnienie przez niego oficjalnych materiałów Operacji Spodek miały tragiczny finał. W 1997 znaleziony został martwy w łazience w swym domu. Powiesił się na pasku swego szlafroka.
W ramach Operacji Spodek (port. Operaçao Prato) kpt. Holland wysłany został do prowincji Para w celu zbadania tajemniczego zjawiska, które miejscowi nazywali „chupa-chupa”. Nie chodziło tu jedynie o wzmożoną ilość obserwacji, ale o coś znacznie bardziej tajemniczego i niepokojącego, gdyż obiekty te stanowiły zagrożenie dla miejscowej ludności. Zarówno świadkowie, jak i badacze nie mieli pojęcia o tym, co działo się tam na przełomie 1977 i 1978 roku.
Władze dobrze wiedziały o panice, jaką obiekty (o zróżnicowanym wyglądzie zewnętrznym) siały wśród miejscowej ludności, która samoorganizowała się w celu obrony przed nimi. Przyznał to także sam Hollanda, wyznając Brazylijskiemu Magazynowi Ufologicznemu:
- Zawsze mówiliśmy im [mieszkańcom]: „nie strzelać”. Pewnego razu silne światło skierowane zostało na jednego stolarza. Miał on 50 lub 60 lat. Wziął strzelbę i wystrzelił w kierunku obiektu. Światło otoczyło go i przewróciło na ziemię, paraliżując go. Przez 15 dni nie mógł się prawie poruszać, przy czym pierwszego dnia po incydencie nie ruszał się wcale. Mógł mówić, widzieć i słyszeć, ale nie ruszać się.
Pojawiające się w okolicy obiekty mieszkańcy nazwali „chupa-chupa” – „wysysaczami”. Jedna z miejscowych lekarek opowiedziała o 40 przypadkach poparzeń okolicznej ludności spowodowanej działaniem obiektów, które według niektórych świadków wydawały się być pilotowane przez niewysokie istoty o wzroście ok. 1.20 – 1.30 m.
Jeden z najbardziej interesujących przypadków związanych z „chupa-chupa” stał się udziałem Claudomiry Paixao. Mieszkanka Baia do Sol powiedziała, iż nocą 18 października 1977 roku, w okno jej domu zaświeciło silne światło.
Ofiara "chupa-chupa" ze stanu Para- Powietrze stało się gorące. Początkowo światło było zielone, dotknęło mej głowy i twarzy. Obudziłam się, zaś światło zmieniło kolor na czerwony. Dostrzegłam postać przypominającą mi nurka, która miała w ręce urządzenie przypominające pistolet. Skierował on je w moim kierunku, zaś przedmiot błysnął trzykrotnie, jak gdyby wystrzeliwał w kierunku mej klatki piersiowej. To nie bolało, lecz przypominało ukłucia. Myślę, że pobierali mi krew. Byłam przerażona. Nie mogłam nawet poruszyć nogami. Jej relacja okazała się bardzo ważna, ponieważ w wielu przypadkach dochodziło do podobnych zajść związanych z paraliżowaniem świadka i pobieraniem krwi. Hollanda w wywiadzie dla UFO Magazynu przekazał im swe własne zdanie na ten temat, do którego doszedł po przesłuchaniu świadków i zapoznaniu się z opiniami ekspertów.
- Istoty kosmiczne zwane przez miejscowych „chupa-chupa” nie atakowały ludzi, a jedynie „zbierały próbki”. Pojawiały się one w przestrzeni powietrznej w grupach rozpoczynając od Maranhão, potem Colares, Marajó, Monte Alegre, Santarém, Manaus. Wydawało się, iż robią to według określonego planu – powiedział dodając, że lotnictwo wydawało się nie być zainteresowane zjawiskiem.
Otwartość Hollandy w kwestii zjawiska UFO i jego związków z wojskiem oraz udostępnienie przez niego oficjalnych materiałów Operacji Spodek miały tragiczny finał. W 1997 znaleziony został martwy w łazience w swym domu. Powiesił się na pasku swego szlafroka.